Lucja Sliwa Lucja Sliwa
1123
BLOG

Jacek Sasin i Adam Kwiatkowski w Chicago.

Lucja Sliwa Lucja Sliwa Rozmaitości Obserwuj notkę 6

 Od kilku dni goscimy w Chicago Jacka Sasina i Adama Kwiatkowskiego. A jesli w Chicago to oczywiscie rowniez w Otwartym Mikrofonie. A jak juz w Otwartym Mikrofonie to zaraz odezwie sie jeden z dyzurnych glosow. Odezwie sie i bedzie pisal donosy, ze obaj panowie uczestniczyli w seansie nienawisci, podburzali, sklocali Polonie i na inne wolajace o pomste do nieba sposoby potwierdzali, iz racje mial Niesiolowski mowiac, ze my tu to malpiarnia, ciemnogrod i daleko nam do najlepszego z nas, ktory nie mogac dluzej malp zdzierzyc, w sejmie Rzeczpospolitej ucieczki szukal byl. Czy jakos tak  mowil wicemarszalek broniac czci Andrzeja Czumy, pozostalych z nas od tejze czci i wiary odsadzajac.

To jednak stare dzieje, od tego czasu wiele wydarzylo sie i u nas i tam u was. Jedno co sie nie zmienilo, to owe dwa, no gora trzy anonimiarze, ktorzy niestrudzenie za kazdym razem kiedy zblizaja sie wybory wzmagaja swoja czujnosc i ze stachanowska zaciekloscia donosza gdzie trzeba, ze gdyby nie kilka czarnych owiec to Polonia wreszcie by sie opamietala i zaglosowala jak kaze GW, TVN i inne takie tam.

Przyznaje bez bicia i z pewnego rodzaju niezdrowa satysfakcja, ze jedna z tych czarnych owiec jestem ja. No i wierni sluchacze Otwartego Mikrofonu. To my od lat a dokladniej od czasow Jana Olszewskiego i Antoniego Macierewicza nie baczac na to co o nas mowia, popieramy ciagle ta sama opcje polityczna. To znaczy nie wszyscy, sa tu rowniez zwolennicy chyba kazdego kto przewinal sie przez polska scene polityczna, jednak kiedy przechodzi do wyborow to jest zawsze tak samo. Nasi oponenci probuja - nie powiem, staraja sie. Probuja wszystkiego. Jednak zdrowy rozsadek nie opuszcza Polonii chicagowskiej i stad takie wyniki. Mimo donosow, pomowien i czego tam jeszcze nie wymysla. A im bardziej brudne sa te wymysly tym bardziej anonimowe.

Wraz z postepem ktory niesie czas i ich metody sie zmieniaja. Masowo rozsylane emaile i internetowe strony zastapily sazniste listy pelne wyzwisk i ponurych obietnic. Do przesylek skierowanych do naszych lokalnych notabli doszly listy adresowane do prezydenta i premiera w Warszawie. Zdarzylo sie raz - byc moze przez pomylke - ze wyslano powiadomienie o mojej wrazej dzialalnosci radiowej rowniez do Watykanu.

Jak dotad nie spotkala mnie zadna z obiecywanych mi kar, jednakowoz wydarzenia ostatnich tygodni kaza mi brac pod uwage mniej wesole zakonczenie dzialalnosci anonimowych paszkwilantow. Wszak nie tylko utrzymuje kontakty z przedstawicielami obcego mocarstwa ale - o zgrozo moj program nadawany jest z tegoz mocarstwa terytorium.

Teraz kiedy wreszcie karty zostaly odkryte, pokazano gdzie wrog a gdzie przyjaciel – i nie mam tu na mysli zignorowania przez Lecha Walese zaproszenia Obamy. 

Mowiac o Walesie ... . Czesto spotykam sie z podenerwowaniem sluchaczy, ktorych w ten stan wprowadza uznanawanie przez swiat elektryka z Gdanska za bohatera i symbol. Sama probowalam kilkakrotnie wytlumaczyc zdumionym tubylcom kim jest ow bohater, ale dochodze do wniosku iz postepowanie takie jest nie tylko niestosowne ale rowniez przeczy prawdzie. Patrzac na rozwoj sytuacji w Polsce, trudno wyobrazic sobie lepszy symbol tej transformacji. Owszem, zanosilo sie ze bedzie dobrze, wielu ludzi wierzy, ze jest dobrze. Nawet jesli im osobiscie sie nie wiedzie, to przeciez widza w telewizorze, ze jest dobrze. Osobiscie czarna widze. 

Niekiedy wydaje mi sie, ze bedzie jeszcze duzo gorzej zanim adekwatnym symbolem zmian przestanie byc Walesa. Nie ma potrzeby tlumaczyc, kazdy juz wie gdzie Polska widzi swoje miejsce w nowo ksztaltujacym sie podziale swiata. Na nic nie zdadza sie kurtuazyjne wizyty Obamy, kiedy polskie wladze wysylaja jeden sygnal po drugim, ktore mocarstwo jest zaprzyjaznionym a ktore obcym. A Polska to nie Irak, nikt w Waszyngtonie nie bedzie sila probowal wymusic czegokolwiek, lupki gazowe to nie ropa.

Zeby chociaz jeden z rozpoczetych watkow doprowadzic do konca, wracam do anonimow. Od dziesiecioleci juz otrzymuje je ja,  jak i wspomniani wyzej notable. Teraz moglabym dodac, ze otrzymuja je notable na obu polkulach. Nie do konca wiem kto sie za tym kryje, nawet nie jestem juz pewna, czy jest to ktos od nas a nawet czy ten ktos kiedykolwiek sluchal moich programow radiowych. Ostatnio wydawalo mi sie, ze zrozumialam bul czlowieka ktory to robi i ze wiaze sie on z oburzeniem wywolanym przez jednego z moich korespondentow, Jana Sordyla, ktory notorycznie a przynajmniej raz na jakis czas mowiac o prezydencie nazywal go Bronkiem Ka.

Anonim poinformowal mnie, ze jesli proceder ten nie zostanie zaprzestany, powiadomi on samego prezydenta i wspomnianych juz trzykrotnie notabli. Nie to zebym sie wystraszyla, jednak poprosilam pana Jana aby zmienil miano jakim obdarza glowe panstwa. Glownie dlatego, ze niektorym zaczynalo sie to kojarzyc z Kafka, a poniewaz ten czesto odgornie narzucany jest nam jako najwiekszy pisarz swojego pokolenia, wiec korzystanie z jego pomyslow zaczelo przypominac kafkowska atmosfere. Wystarczy, ze jego komentarze opisuja nieraz groteskowa - chcialoby sie powiedziec kafkowska rzeczywistosc. 

Anyway, tak sobie tlumaczylam przyczyne wzmozonej aktywnosci anonimiarza. Jednak mimo zaprzestania szargania dobrego imienia prezydenta, otrzymalam  kolejna informacje. Wedlug niej – doniesienie o moich wybrykach wraz z dowodami rzeczowymi w postaci nagran fragmentow audycji zostaly wyslane do prezydenta i juz wielokrotnie wspomnianych notabli. Domniemywam, ze wyslane materialy zostaly podpisane: zyczliwy. Wiadomo, raz anonim - zawsze anonim. I teraz jestem w kropce, tzn bylam w kropce. Bo jesli nie poszlo o poszargane imie prezydenta, to o co poszlo?  

Myslalam dlugo – cale popoludnie. Przebieglam w myslach dluga liste moich przewinien i doszlam do wniosku, ze jesli nie chodzilo o frywolny sposob nazywania prezydenta to musialo to byc cos, co jak ostra zadra tkwi w sercu najwyzszych wladz partyjno-rzadowych. Czyli Smolensk.  Mowilam juz o akcj pisania listow do Komitetu Spraw Zagranicznych przy Kongresie USA. Chodzi o powolanie miedzynarodowej komisji do zbadania przyczyn smolenskiej tragedii. Przyznaje, codziennie od kilku juz miesiecy zachecam sluchaczy, zeby takie list pisali. Robie to z uporem czlowieka podlewajacego uschle drzewo i czekam na cud. Bo trzeba cudu, zeby taka komisja powstala bez wystapienia o nia rzadu w Warszawie.

Jednak bedziemy kontynuowac nasza akcje jak dlugo bedzie ona potrzebna. Moze my nie doczekamy, moze dopiero nasze wnuki jak w filmie Tarkowskiego zobacza zielone listki. No chyba ze cud nastapi juz tej jesieni i rzady przejmie PiS. Bo cudu trzeba, zeby media w Polsce zaprzestaly jesc z reki "premieru Tusku"  i robic wode z mozgu masowemu wyborcy. Wracajac do naszej akcji naciskow na Waszyngton, mozna by dlugo zastanawiac sie dlaczego wszelkie proby niezaleznego od Anodiny wyjasnienia okolicznosci katastrofy uwazane sa przez obecne wladze w Warszawie za obelge pod swoim adresem. Mozna by, ale takie zastanawianie sie poczytywane jest za zdrade stanu lub nawet probe obalenia legalnie wybranego rzadu. Lepiej wiec pozostac przy pytaniu i nie dywagowac na temat mozliwych odpowiedzi ani na temat interesow coraz bardziej zaprzyjaznionego mocarstwa, zwanego kiedys Wielkim Bratem. 

To tyle na dzisiaj z Chicago. Mialo byc o wizycie gosci z Polski no i prosze. Czlowiek – a co dopiero kobieta - chce cos powiedziec, a wychodzi mu zupelnie co innego.

Jesli zas chodzi o odwiedziny panow Sasina i Kwiatkowskiego w moim studiu to nic straconego. Wiele szczegolow, a nawet nagranie calej z nimi rozmowy mozna znalezc klikajac tutaj. A gdyby ktos mial wiecej czasu i chcial dowiedziec sie o Polonii chicagowskiej z perspektywy Otwartego Mikrofonu, to prosze kliknac  tu.

 

 

 

Lucja Sliwa
O mnie Lucja Sliwa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości